To nie są jedyne problemy. Nie było w ostatnim czasie tygodnia, aby jakiś zachodni koncern nie podał informacji dotyczących zamknięcia swoich fabryk w Polsce i przeniesienia produkcji lub usług realizowanych w tym zakładzie do innych, bądź to europejskich, bądź pozaeuropejskich krajów. W sumie plany redukcji zatrudnienia lub zamknięcia produkcji w Polsce ogłosiło prawie 90 przedsiębiorstw, w tym takie koncerny jak Nokia, Levi Strauss, Michelin, Stellantis, Volvo Buses, Aptiv Services, ING, BNP Paribas, Octopus Energy, Infosys, Ikea, ABB, Com40, Marelli – wymieniając tylko niektóre z nich.
Nawet jeśli firmy nie wycofują się całkowicie z Polski, to część produkcji przeniesiona zostanie za granicę. Między innymi francuski koncern Michelin zamyka jeden ze swoich oddziałów produkcyjnych zlokalizowany w Olsztynie. Produkcja opon do pojazdów ciężarowych przekazana zostanie do Rumunii. Z kolei TE Connectivity Industrial z Nowej Wsi Lęborskiej przenosi swoją produkcję do Maroka, a Schwarte Group zamyka fabrykę w Polsce i wyprowadza się do Chorwacji. To tylko niektóre przykłady spektakularnych przenosin.
REKLAMA
Przyczyny kryzysu
Zastanówmy się, dlaczego tak się dzieje. Przede wszystkim rosną koszty prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce. Na pierwszym miejscu wymienić tu można koszty pracy. Z punktu widzenia międzynarodowego biznesu wyszliśmy już z grupy państw, w których koncerny lokują swoje zakłady z powodu dostępności taniej siły roboczej. Przestaliśmy być konkurencyjni nie tylko w stosunku do państw azjatyckich czy afrykańskich, ale również nie możemy już konkurować z takimi młodszymi państwami członkowskimi Unii Europejskiej, jak Rumunia czy Bułgaria. I nie chodzi tu tylko o wzrost płacy minimalnej, ale związane jest to z wyższym, rosnącym standardem życia, co przekłada się na wyższe oczekiwania płacowe i znacznie wyższe kwalifikacje pracowników.
Drugi powód to ten, z którym borykają się wszystkie kraje członkowskie Unii Europejskiej – rosnące koszty energii, co jest związane z polityką klimatyczną Brukseli. Zielony ład i pakiet klimatyczny Fit-to-55 nałożyły ogromne ograniczenia na firmy produkujące energię i przedsiębiorstwa, które używają do produkcji mało ekologicznych, energochłonnych i wysokoemisyjnych (CO2) technologii, co przełożyło się na ogromny wzrost kosztów produkcji. To dlatego firmy europejskie masowo już uciekają z produkcją do Azji i Ameryki Południowej. Dotyczy to także sztandarowych przedsiębiorstw, zdawałoby się odpornych na działania Brukseli, takich jak np. niemiecki SAP, który przenosi się do Indii.
W Polsce dochodzi do tego jeszcze bliskość konfliktu zbrojnego w Ukrainie oraz ciągłe straszenie społeczeństwa przez polityków wojną. Biznes nie lubi niepewności, a taka nieodpowiedzialna polityka, zarówno koalicji rządzącej, jak i opozycji nie sprzyja zachowaniu spokoju. Mało tego, politycy wprowadzili również czynnik niepewności związany z funkcjonowaniem fundamentów gospodarki. Zatrzymana inwestycja Intela w Miękini pod Wrocławiem wynikająca z chęci „wyciśnięcia” przez nowy rząd większych korzyści od inwestora czy zamieszanie związane z przejęciem spółek medialnych związanych z mediami publicznymi też zrobiły swoje.
Nic dziwnego, że wskaźnik PMI dla Polski, który jest wyznacznikiem oczekiwań w sektorze przetwórczym, wynosił w lutym 48 punktów, podczas gdy jego oczekiwana i jednocześnie minimalna wartość powinna wynosić nieco powyżej 50 punktów, ponieważ jest to granica pomiędzy aktywnością a spadkiem kondycji gospodarki.
Kryzys IT i centra usług wspólnych
Oprócz tego trzeba też w tym miejscu wspomnieć o masowych zwolnieniach w firmach lub działach związanych z technologiami IT. Tu mamy do czynienia z prawdziwym trzęsieniem ziemi na rynku pracy. Sztuczna inteligencja w istotnym stopniu poprawiła wydajność pracy związaną programowaniem. Wiele czynności związanych z generowaniem kodu można powierzyć algorytmom IT. Rola człowieka sprowadza się wówczas jedynie do kontroli, co w znacznym stopniu ogranicza zatrudnienie. Idą za tym masowe zwolnienia, gdyż informatycy byli do niedawna jedną z najlepiej zarabiających grup zawodowych. Tu oszczędności dla firm mogą iść w grube miliony złotych.
Podobna sytuacja jak na rynku IT ma miejsce w wypadku centrów usług wspólnych, a więc wszelkiego rodzaju usług księgowych, wirtualnych biur obsługi klienta czy obsługi marketingowej. Również tutaj sztuczna inteligencja poczyniła się do wyraźnego spadku zatrudnienia związanego ze wspomaganiem się biznesu algorytmami AI.
Dlatego tak ważne są tu odpowiednio ukierunkowane działania rządu. Tak więc pełną parą powinny toczyć się już odpowiednie prace legislacyjne sprzyjające inwestycjom, zarówno krajowym, jak i zagranicznym, a także powinno się nowelizować przepisy, w tym Kodeksu pracy, sprzyjające utrzymaniu miejsc pracy. Powinno też następować znaczące upraszczanie przepisów, w tym przepisów podatkowych. Niestety, od lat kolejne rządy nie podejmują odpowiednich działań i wszystko wskazuje, że zbliżamy się do kolejnego, dużego kryzysu.