W Europie dobrze. Polski przemysł – słabo albo wcale, choć byliśmy kiedyś potęgą konopną. Przedwojenny polski włókiennik, profesor Władysław Bratkowski pisał w 1957 roku: „Konopie mają dwukrotnie większą niż len wydajność z hektara. Uchodzą także za roślinę, która w naszym klimacie daje największy przyrost masy drzewnej. Dlatego powinniśmy za wzorem wielu krajów europejskich wykorzystać odpadki roszarnicze w postaci paździerzy do produkcji płyt zastępujących z powodzeniem drewno. Dlatego właśnie: konopie, konopie i jeszcze raz konopie”. W międzywojennej Polsce uprawiano 30 tys. ha konopi – tyle, ile dziś uprawia się w całej Europie. I choć PRL nie wyprodukował konopnej płyty, tylko trujące paździerzowe, to jeszcze do lat 70. Polska była konopną potęgą, która z czasem uległa tańszym włóknom z importu i plastikowi.
Teraz, w ramach zrównoważonego rozwoju, konopie mają szansę do Polski powrócić, a nawet zastąpić plastik. Ze względu na obecną hossę związaną z kannabinoidami ekstrahowanymi z konopi dla celów medycznych zapomina się, że z konopi można wyprodukować także mnóstwo innych dóbr: żywność, produkty zdrowotne, tkaniny, ubrania, papier, płyty wiórowe, cegły, beton, meble, karoserie samochodowe, materiały wygłuszeniowe, a nawet baterie i paliwa. Jednak właśnie to zróżnicowanie branż jest wyzwaniem dla przetwórców i ich Służb Utrzymania Ruchu.
Jak twierdzą specjaliści, konopie mają 50 tysięcy zastosowań w przemyśle, który potrzebuje konopnego włókna. Jednak prawie nikt w Polsce nie u...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- sześć numerów magazynu „Służby Utrzymania Ruchu”,
- dodatkowe artykuły niepublikowane w formie papierowej,
- dostęp do czasopisma w wersji online,
- dostęp do wszystkich archiwalnych wydań magazynu oraz dodatków specjalnych...
- ... i wiele więcej!